niedziela, 29 stycznia 2017

Dawna analogowa tajemnica

Może to zabrzmi dziwnie, ale najciekawsze tajemnice najprędzej poznaje się od strony wroga. Gdy w Polsce na początku lat pięćdziesiątych instalowano radzieckie radary P-20 (Peryskop), były one niezwykle tajne. Jeszcze dwadzieścia lat później dokumentacja tych radarów była trzymana pod kluczem, mimo to, że były już dawno przestarzałe. O systemach rozpoznawania swój-obcy nikt w ogóle nie mówił, mimo to, że efekty ich działania bywały widoczne w telewizorach jeszcze w latach siedemdziesiątych (szczególnie w okolicach Czerwińska i Modlina, bardzo charakterystyczne poziome paski na stosunkowo słabym sygnale nadajnika TVP z Pałacu Kultury w Warszawie).
Całkiem niedawno CIA opublikowała kompletną dokumentację urządzenia swój-obcy stosowanego w ZSRR razem z tą stacją radarową. Dokument ma 375 stron i można go pobrać stąd (witryna cia.gov, w ogóle polecam cały dział "czytelnia"). Zawiera nawet instrukcję napraw urządzenia, włącznie z przykładami sygnałów widocznych na wskaźniku dla każdej z liter kodowych.

 Nie wiem w jaki sposób CIA ukradła te dokumenty, ale najwyraźniej była to bardzo poważna operacja. Dokumentacja ta umożliwiała zbudowanie urządzenia, które udawało sygnał radzieckich samolotów. Oto moduł wskaźnika stosowanego w radzieckim urządzeniu.

Запросчик НРЗ-1, czyli urządzenie odpytujące samoloty, było używane także w innych krajach bloku wschodniego jeszcze przez wiele lat. Ten dokument w latach pięćdziesiątych był dla CIA wart fortunę, za Żelazną Kurtyną działało stosunkowo niewielu amerykańskich szpiegów.
Zauważcie, że dokument ten został prawdopodobnie rozłożony na stole, skopiowany przy pomocy normalnego aparatu fotograficznego i w jakiś sposób przekazany do USA. Lektura kilku wspomnień (Spycraft, Spycatcher) sugeruje nawet jak to mogło się odbywać.
Oto schemat wykorzystywanego tam nadajnika na dwóch lampach GI-3. Dziś te lampy są jeszcze używane przez radioamatorów do budowy wzmacniaczy mocy.
Dla nas jest to świadectwo czasów i dawnej technologii. Miłośnikom elektroniki polecam lekturę i analizę dawnych konstrukcji. Wiele się można nauczyć z czasów, gdy do sterowania używano układów analogowych, a nie mikrokontrolerów.