Wiadomość ta
spadła na mnie jak grom z jasnego nieba – zadzwonił mój kolega
Przemek i powiedział, że odszedł od nas Tomek Marcinek. Dzień
przed Wigilią, gdy myśli dążą do spraw rodzinnych. Ja dziś
zamknąłem jeden rozdział zawodowy i właśnie oddałem wypełnioną
kartę obiegową. Tomek nie zdążył zakończyć niczego, co dotąd robił.
Profil Tomka w portalu LinkedIn |
Poznałem go
kilkanaście lat temu podczas konferencji, na której Nokia
prezentowała najnowsze firewalle. Tomek zaproponował mi napisanie
materiału do Computerworlda. Za pierwszym tekstem przyszły
następne, a potem przeszedłem do ekipy Computerworlda na stałe.
Tomek zajmował się w tym czasie „kastomami”, czyli materiałami
pisanymi na potrzeby różnych firm.
Jeden ze starszych tekstów Tomka |
To był najlepszy czas dla prasy
w kraju. Periodyk, dla którego pisaliśmy, nie przyjmował już
reklam do numeru, bo nie można było przekroczyć maksymalnej
objętości. Ja w tym czasie chłonąłem wiedzę skąd się tylko
dało, bywałem na wielu konferencjach. Z różnych wyjazdów
zrobiłem tysiące zdjęć – tak samo, jak Tomek, zajmuję się
przecież fotografią. Tomek uwielbiał aparaty Nikona, a ja byłem
po tej drugiej stronie barykady.
Żył bardzo
energicznie, zazdrościłem mu tego, że potrafił się „ustawić”
i wszystko zorganizować, zachowując czas dla rodziny. Próbował
swoich sił w różnych przedsięwzięciach. Zbudował portal, na
którym można było zamówić profesjonalnie wykonane i oprawione
zdjęcia. Opracował i realizował model dystrybucji napisanych przez
siebie tekstów na portalu Enterprise Software Review. Pisał bardzo
dużo i bardzo dobrze. Prowadził również konferencje. Kilka razy proponował mi pracę, ostatni raz rozmawialiśmy o tym przedwczoraj. Nie mógł wiedzieć, że z tej ostatniej propozycji nie będę mógł skorzystać.
Jego dzieło, ściśle związane z pasją oraz działaniami. |
Obiecywał
mi, że niebawem będę mógł się spakować i tak po prostu
pojechać na Węgry na urlop. Tak samo, jak on robił to od kilku lat
i planował na przyszły rok.
Właśnie Tomek
nauczył mnie rzemiosła, pomagał mi w zdobywaniu doświadczenia.
Dzięki niemu stałem się zawodowym dziennikarzem technologicznym,
prawdopodobnie jednym z lepszych w kraju. Jak pewnie wiecie, zajmuję
się tym do dziś, moje teksty ukazują się w periodyku ITWiz.
Gdyby
nie Tomek, prawdopodobnie przez kolejne lata byłbym
administratorem sieci, być może kierownikiem działu IT w jakiejś
firmie. Inżynierem systemowym jestem do dziś, to nie jest takie
trudne.
Nauczyć się nowego zawodu i pisać o informatyce w
zrozumiały sposób – to było wyzwanie. Za wprowadzenie w świat
zupełnie innej pracy – bardzo Mu dziękuję. Niech pozostanie w
naszej pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz