czwartek, 24 września 2020

COVID'80 - z pamiętnika inżyniera - cz.1.

 

Chociaż środki masowego przekazu oficjalnie nie informują o szczegółach, w kraju trwa epidemia i niezbędne są maseczki ochronne. Plenum Komitetu Centralnego PZPR ustaliło, że linię do ich produkcji musi wyprodukować polski przemysł. Pochód pierwszomajowy odbył się jeszcze bez maseczek, ale produkcja miała być gotowa na 22 lipca. Linię trzeba było skopiować. Z amerykańskiej ambasady wypożyczono filmy i prospekty, w Ottawie udało się przefotografować czasopisma i dokumenty o podobnych liniach. Inżynierowie nie znają angielskiego ani francuskiego, a wynajęty tłumacz jest humanistą, zatem mają oni twardy orzech do zgryzienia.

Zgodnie z najnowszymi trendami linia będzie sterowana numerycznie. Komputer zaprojektowano w zakładach Unitra Unima w Szczytnie. Do budowy prototypu wykorzystano układy scalone kupione w sklepach dla radioamatorów w Londynie i Berlinie Zachodnim, skąd na pokładzie Iła 62 trafiły do Warszawy. W konstrukcji seryjnej użyte będą krajowe podzespoły, ale z dwudziestu układów UCY7400, dostarczonych z zakładów Unitra CEMI, poprawnie działa tylko pięć. Technicy montują zatem czechosłowackie układy Tesla. Komputer jest sprawny, choć ma mniejsze możliwości i jest trudniejszy w programowaniu od amerykańskiego.

W procesie dezynfekcji wykorzystano lampy produkcji Zakładów im. Róży Luksemburg, które są mniej sprawne od lamp General Electric, co wpływa na energochłonność procesu. Nasz przemysł nadal nie produkuje odpowiednich tranzystorów, a ich import jest objęty embargiem COCOM-u, zatem generator do ultradźwiękowego zgrzewania zrealizowano na lampach elektronowych. Całe urządzenie jest cztery razy większe od amerykańskiego oryginału, a to oznacza zmianę projektu zamówionego przedtem w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego.

Zakład posiada tylko dwa komplety narzędzi importowanych z drugiego obszaru płatniczego. Brak obrabiarek sterowanych numerycznie uniemożliwia skopiowanie precyzyjnej gilotyny. Nasi inżynierowie zaproponowali cięcie na gorąco, z czym żaden z nich nie miał przedtem do czynienia. Powstają przy tym toksyczne wyziewy, niebezpieczne dla obsługi. Wyprodukowane w ten sposób maseczki nie dostaną atestu PZH. Powraca temat zmiany technologii, a termin 22 lipca zbliża się nieubłaganie. Dokumentacji nie ma, bo inżynierowie nie mają na nią czasu. Buduje się jedną sztukę, obok w sąsiedniej sali powstaje druga, na bieżąco kopiowana z tej pierwszej. Obserwuje się regresję problemów w niespotykanej dotąd skali, maszyna będzie działać cztery razy wolniej od amerykańskiej.

Kolejny problem dotyczy materiałów. Zakłady włókiennicze w Łodzi zobligowały się do wyprodukowania tkaniny, ale brakuje dobrej jakości przędzy. Sznurek elastyczny przekraczał możliwości tych zakładów, importowany byłby za drogi. Zastosowano materiał zastępczy łączony z gumką od majtek, ale z jego dostępnością także występują przejściowe kłopoty. Wszak zbliżają się żniwa i występuje coroczny problem braku sznurka do snopowiązałek.

Nikt nie odważył się założyć pierwszych maseczek na twarz z racji na silny swąd przypalanego plastiku, niezbędna zmiana technologii wywoła opóźnienie. Sekretarz POP w instytucie znalazł rozwiązanie: do Portu Północnego dwa dni temu zawinął statek, który oprócz bananów i pomarańczy przywiózł ładunek maseczek z darów. Dzięki interwencji komitetu wojewódzkiego część z tych maseczek wypożyczono na czas pokazu. Po pokazie całość zostanie przekazana górnikom. Linię obudowano płytami stalowymi, na podajnik wyłożono maseczki z darów. Logo zamazane stempelkiem pożyczonym z sekretariatu. Aby nikt nie miał ochoty zajrzeć z bliska, do środka wsadzono cztery bardzo głośne wentylatory przemysłowe, a całą linię ogląda się przez szybę, z pewnej odległości.

22 lipca rano przyjechał wóz transmisyjny, rozstawiono kamery, w południe przyjechał Pierwszy Sekretarz PZPR Edward Gierek razem z Premierem Edwardem Babiuchem. Obejrzeli maszynę z daleka, uroczyście uruchomili urządzenie, a tak naprawdę włączyli wentylatory. Chwilę później założyli „wyprodukowane” właśnie maseczki, zdjęli, wygłosili przemówienie i wyszli na obiad do restauracji. Maszyna została zdemontowana i przekazana z powrotem do instytutu w celu przekonstruowania, by wreszcie zaczęła działać. Tymczasem największą pomoc zaoferowały zakłady przemysłu odzieżowego. Jak informuje dyr. Zenon Żwirełło, uszyte w zakładach maseczki są tańsze i zostały wyżej ocenione przez ich użytkowników: aktyw robotniczy i milicję obywatelską.

Czego zatem zabrakło? Zdrowego rozsądku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz